Info
Ten blog rowerowy prowadzi arturbike z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 49104.54 kilometrów w tym 2836.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 484789 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2020, Sierpień1 - 0
- 2020, Lipiec1 - 0
- 2019, Czerwiec2 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 0
- 2019, Marzec16 - 0
- 2019, Luty14 - 0
- 2019, Styczeń8 - 2
- 2016, Październik5 - 3
- 2016, Wrzesień15 - 0
- 2016, Sierpień18 - 5
- 2016, Lipiec15 - 18
- 2016, Czerwiec16 - 13
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień8 - 0
- 2016, Marzec6 - 0
- 2016, Luty8 - 5
- 2016, Styczeń18 - 19
- 2015, Grudzień17 - 20
- 2015, Listopad12 - 10
- 2015, Październik13 - 6
- 2015, Wrzesień14 - 14
- 2015, Sierpień10 - 20
- 2015, Lipiec12 - 12
- 2015, Czerwiec7 - 6
- 2015, Maj17 - 13
- 2015, Kwiecień19 - 23
- 2015, Marzec17 - 21
- 2015, Luty21 - 16
- 2015, Styczeń26 - 18
- 2014, Grudzień14 - 16
- 2014, Listopad17 - 11
- 2014, Październik25 - 7
- 2014, Wrzesień19 - 7
- 2014, Sierpień21 - 5
- 2014, Lipiec17 - 13
- 2014, Czerwiec16 - 7
- 2014, Maj29 - 33
- 2014, Kwiecień25 - 28
- 2014, Marzec27 - 40
- 2014, Luty24 - 33
- 2014, Styczeń24 - 43
- 2013, Grudzień21 - 32
- 2013, Listopad18 - 14
- 2013, Październik24 - 35
- 2013, Wrzesień28 - 14
- 2013, Sierpień23 - 23
- 2013, Lipiec28 - 23
- 2013, Czerwiec44 - 43
- 2013, Maj39 - 45
- 2013, Kwiecień12 - 43
- 2013, Marzec20 - 30
- 2013, Luty22 - 83
- 2013, Styczeń23 - 54
- 2012, Grudzień26 - 44
- 2012, Listopad11 - 3
- 2012, Październik16 - 4
- 2012, Wrzesień12 - 2
- 2012, Sierpień5 - 0
- 2012, Lipiec5 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 0
- 2012, Maj3 - 0
- 2012, Kwiecień3 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień5 - 0
- 2011, Sierpień10 - 0
- 2011, Lipiec7 - 0
- 2011, Czerwiec4 - 0
- 2011, Maj3 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
do 200 km
Dystans całkowity: | 12750.87 km (w terenie 1014.00 km; 7.95%) |
Czas w ruchu: | 661:27 |
Średnia prędkość: | 17.91 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.00 km/h |
Suma podjazdów: | 88199 m |
Suma kalorii: | 396447 kcal |
Liczba aktywności: | 95 |
Średnio na aktywność: | 134.22 km i 7h 25m |
Więcej statystyk |
- DST 190.00km
- Czas 08:40
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 7853kcal
- Podjazdy 1244m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Latarni Morskich_dzień czwarty
Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 17.08.2014 | Komentarze 1
Dzień czwarty_zaległe latarnie z dnia wczorajszego :-(
W Darłowie mieliśmy fajny nocleg u znajomych Seby. "Lekko" przemoczone ciuchy podeschły na tyle, że można było je zapakować do sakw.
Rano delikatne zakupy na śniadanko, kawka i w drogę.
Ten dzień to kolejny i pierwszy, kiedy to dziewczyny postanawiają jechać dalej same, własnym szlakiem lecz w tym samym kierunku :-).
Po spakowaniu gratów, żegnamy się z gospodynią i ruszamy w drogę. Dziewczyny w lewo w kierunku Kołobrzeg, a ja i ekipa męska spadam na zaległe latarenki. Dziś do zrobienia mamy Jarosławiec i Ustkę, czyli musimy się cofnąć, następnie wrócić do Darłowa na latarnię która wczoraj już była zamknięta i dalej gonić dziewczyny do Kołobrzegu_Grzybowa.
Pogoda super jest moc. Sprawnie nam idzie podróż w dobrych humorach i bojowym nastawieniu na dość dużą ilość kilometrów.
Dzień dzisiejszy to również dzień z lekkim pechem. Dwa kapcie, wizyta w serwisie rowerowym w Ustce. Na szczęście wszystko udało się posklejać do kupy i ruszyć już na pewniaka w dalszą drogę.
I tak zaliczamy po kolei zaległą latarnię w Jarosławcu
Kolejna latarenka do kolekcji_Jarosławiec © arturbike
Kolejna zaległa latarnia do której musimy się cofnąć to latarnia w Ustce,
Ustka, kolejna latarnia do kolekcji © arturbike
Po zatwierdzeniu pobytu w latarniach Jarosławiec i Ustka, postanowiliśmy coś przekąsić. Jest dość późno. Zegar właśnie odmeldował godzinę szesnastą, a my jesteśmy w Ustce. Przed nami droga powrotna do Darłowa i dalej Kołobrzeg. Posileni i po lekkim chilloucie, ruszamy na szlak.
Bez żadnych kłopotów sprzętowych i dziwnych zdarzeń drogowych docieramy do Darłowa, gdzie zaliczamy latarnię.
Darłowo, kolejna latarnia do kolekcji © arturbike
W Darłowie już nie kręcimy się pod kontem zwiedzenia, nasz kierunek to szlak R-10 Bike the Baltic. I tak przeskakując z R-10 na R-9 i 1 docieramy do latarni w Gąskach.
Nasz szlak_Nadbałtycki Szlak Rowerowy © arturbike
Latarnia Gąski_kolejna latarnia do kolekcji © arturbike
W Gąskach jesteśmy około 20', a przed nami jeszcze jakieś trzy godziny jazdy do bazy noclegowej w dniu dzisiejszym. Dzisiejszy nocleg mamy zabukowany w Grzybowie, jakieś 5 km za Kołobrzegiem. Już wiadome jest, że dziś nie zdobędziemy latarni w Kołobrzegu po mimo, że jest otwarta do zachodu słońca. Dziś dzień piękny i słoneczny, ale ilość kilometrów nie pozwoli na dotarcie o rozsądnej godzinie.
Po zaliczeniu latarni w Gąskach ruszamy w kierunku Kołobrzegu.
Około godziny 23' wjeżdżamy do miasta, a przed północą dobijamy do bazy.
Późny przyjazd do Kołobrzegu © arturbike
Kategoria do 200 km
- DST 120.00km
- Czas 09:08
- VAVG 13.14km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 4955kcal
- Podjazdy 1329m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Latarnie_dzień drugi
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 16.08.2014 | Komentarze 1
Dzień drugi_Hel-Łeba
Rano pobudka, coś na ząb i lecimy na szlak. Mając w plecy wczorajszą latarnię, musimy dziś poświęcić czas na jej zdobycie i przejazd promenadą nadmorską.
Latarnia w Helu zdobyta © arturbike
Hel, kolejna latarnia do kolekcji © arturbike
Około południa ruszamy na właściwy szlak co jest zbyt późno. Zaczynam po mału zastanawiać się nad logistyką tego przedsięwzięcia.
Dość sprawnie przejeżdżamy przez Półwysep Helski korzystając z istniejącej infrastruktury rowerowej. Przed 2'pm jesteśmy dopiero w Władysławowie. Decydujemy o posiłku i nie może być inaczej jak jadło "U Chłopa"
Posileni, zwijamy graty i dalej w drogę. Jest godzina 15', a przed nami ok 100 km do przejechania. Już czuję, że łatwo nie będzie.
Przebijając się przez tłumy wczasowiczów, docieramy do kolejnej latarenki. Rozewie.
Latarnia morska w Rozewiu, kolejna do kolekcji © arturbike
Pobyt udokumentowany i jedziemy dalej. Po paru minutach wjeżdżamy do Jastrzębiej Góry gdzie kierujemy się do miejsca wysuniętego najdalej na północ. Jest to Gwiazda Północy, obeliski usadowiony na pięknym klifie.
Gwiazda Północy_Jastrzębia Góra © arturbike
Dalej szlak nasz prowadzi przez Karwię, Dąbki, Białogórę, Torpo, Kierzkowo, Jackowo, Sasino i tu poszukuję dróżki aby dostać się do Ulinii. Jest już późno, z Sasina trafiliśmy na drogę w lesie która przypominała plażę. Jazda po takiej dróżce wymaga doświadczenia i trochę siły w girach. Nam tego zabrakło i dość dużą część drogi pchaliśmy rowery w kopnym piachu, co oczywiście wyczerpało nas i to tu chyba została podjęta decyzja o podzieleniu grupy na dwie niezależne ekipy, co po dojechaniu do miejsca odpoczynku w Łebie stało się faktem. No ale to inna bajka.
Ze względu na porę i zmęczenie, zostawiamy Stilo z boku i już asfaltami dojeżdżamy do Łeby. Tu zakwaterowanie, odpoczynek i lekka burza mózgów.
Tak zakończyliśmy dzień drugi.
Kategoria do 200 km
- DST 186.00km
- Czas 10:48
- VAVG 17.22km/h
- VMAX 36.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 7761kcal
- Podjazdy 1174m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Latarni Morskich_950 km_dzień pierwszy
Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 2
Szlak Latarni Morskich, zasłyszane, podpatrzone, poczytane wieści i wiadomość, a także kontakt i spotkania z ludźmi którzy dokonali tego czynu.
Plan na przejechanie rowerem Szlaku Latarni Morskich urodził się w mojej głowie w 2011 roku i był to plan odwrotny do większości wykonanych wypraw tym szlakiem, czyli jazda pod "prąd". Dużo się nasłuchałem, byłem również przekonywany, że jazda od Krynicy Morskiej to błąd straszny i ogromne wyczerpanie organizmu. No cóż albo jadę pod "prąd", albo wcale :-).
W roku 2012 po zapoznaniu się z dostępnymi materiałami i rozmową z bikerami którzy już byli posiadaczami Odznaki Bliza, wyznaczyłem sobie datę na realizację mojego planu. To miała być moja indywidualna wyprawa. Poszukiwanie odpowiedniego sprzętu turystycznego, szykowanie roweru i treningowa jazda na wytrzymałość, to były moje rowerowe priorytety.
No ale jako to w życiu bywa, figiel życiowy dopadł i mnie. Mając wszystko gotowe, okazało się, że są tematy ważniejsze i moja wyprawa została przesunięta na rok następny.
W 2013, sytuacja z wyjazdem powtórzyła się, a wyprawa została przesunięta o kolejny rok.
Rok 2014 nie zapowiada jakiś turbulencji i wyprawa latarniana została zaplanowana na początek lipca. Wszystko idzie dobrze. Są treningi na wytrzymałość i jazda coraz to dłuższych dystansów w ciągu doby, tyłek praktycznie już nie potrzebuje bielizny z dodatkami :-P.
W połowie czerwca dostaję dość nietypową informację, która to rozwala mój plan na wyprawę. Kurcze, trzeci rok z rzędu.
Sfrustrowany i w stanie wielkiej niemocy, pojechałem na wycieczkę rowerową w okolice Elbląga z rowerowymi przyjaciółmi, którą zakończyliśmy w Bażantarni.
To tu i tego dnia został poruszony temat mojej wyprawy, wyprawy która została skreślona z realizacji na rok 2014, a zainteresowanie nią przez innych bikerów spowodowało błysk w moi oku. Odnalazłem światełko w tunelu, złapałem równowagę w sposobie myślenia i planowania.
Dzięki wielkie dla Marty i Seby, za zainteresowanie się moją wyprawą i chęcią przejechania razem ze mną tego szlaku.
Również dzięki wielkie dla Mirosławy z Grudziądza za przyjęcie mojego zaproszenia do wspólnego wyjazdu i Mariuszowi, że się zdecydował.
Dzięki ekipo za wspólne kaemy :-)
Dzień pierwszy_Elbląg-Hel
FOTKI Z WYJAZDU
Ekipa gotowa do akcji latarenki © arturbike
Na start mojej wyprawy stanęło czterech bikerów gdzie docelowo stworzyliśmy pięcioosobową grupę. Nie zabrakło osób towarzyszących naszej wyprawie, lecz nasze dróżki bardzo szybko się rozjechały.
No ale.
Lekko opóźniony wyjazd powodowany był awarią w jednym ze sprzętów na dzień dobry. Nic strasznego, ale czas trza było poświęcić na usunięci awarii.
Lekko, łatwo i przyjemnie dobijamy do Krynicy Morskiej, do pierwszego celu naszej wyprawy tego dnia. Tu zakupujemy paszport który służy do potwierdzenia odwiedzin latarni. Wdrapujemy się na górę, parę fotek i spadamy na szlak dalej. Tego dnia czas mamy bardzo ograniczony przez transport do Helu, gdzie zaplanowałem przepłynięcie promem przez Zatokę Gdańską, a do odwiedzenia jest kilka latarni które są obowiązkowe, a moją ambicją na tą wyprawę jest odwiedzenie wszystkich istniejących latarni wzdłuż wybrzeża polskiego.
I tak po przepłynięciu Przekopu Wisły z Mikoszewa do Świbna, lecimy dalej przez Sobieszewo, Wiślinkę i wpadamy do Gdańska. Jest dość późno jeżeli mówimy o tym gdzie jesteśmy i co mamy jeszcze do zrobienia. Rodzą się różne pomysły i rozwiązania. Decyzja zostaje podjęta. W pierwszej kolejności posiłek, a później realizacja planów. I tak będąc na Dolnym Mieście w Gdańsku lądujemy w zaprzyjaźnionym lokalu Portland.
Posileni udajemy się na szlak. W pierwszej kolejności zakupujemy bilety na prom do Helu, następnie zaliczamy latarnię w Nowym Porcie obowiązkową i drugą obok dla mojej satysfakcji. Po analizie czasowo-odległościowej, decyduję się na odwiedzenie zabytkowej latarni w Sopocie i szybki powrót do Gdańska. Ku mojej uciesze okazuje się, że jednak jedziemy wszyscy. Całą piątką zaliczamy Sopot i pięć minut przed odpłynięciem promu meldujemy swoje przybycie na pokładzie. Ho! ho! ho!, ale czad był z wjazdem do Gdańska i na Długie Pobrzeże. Po półtora godzinnej przeprawie przez zatokę dobijamy do portu w Helu. Jest już za późno aby zaliczyć latarnię w Helu, więc udajemy się na miejsce gdzie mamy spanko. Kąpiel, zmiana ciuchów i kolacja. Dość późny powrót i wczesne śniadanko to nie był dobry pomysł. Ale i tak musimy czekać do 9'am, aby latarnik otworzył to zjawiskowe miejsce. Pieczątka w paszporcie i dość szybciutko wdrapujemy się na górę. Widok warty porannego cierpienia. No ale to dzień następny........ :-)
Krynica Morska, pierwsza latarnia z kompletu © arturbike
Paszport do odznaki Bliza © arturbike
Kategoria do 200 km
- DST 120.00km
- Czas 08:50
- VAVG 13.58km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 4807kcal
- Podjazdy 881m
- Sprzęt GIANT ESCAPE R2
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze..... dzień siódmy
Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.07.2014 | Komentarze 1
Dzień siódmy_ Kraśnik-Zwierzyniec
Gdzieś na Roztoczu © arturbike
Kolejny dzień naszej wyprawy po Roztoczu Środkowym rozpoczęliśmy tradycyjnie wspólnym śniadaniem. Tym razem nie byłem
kucharzem, a zostaliśmy ugoszczeni przez zawodowy personel stołówkowy :-). Śniadanko zacne, pożywne i w cenie noclegu !
Posileni, spakowani ruszamy na szlak i tak po 10 km trafiamy do właściwego Kraśnika. Zaglądam to tu, to tam i lecimy dalej.
Celem dzisiejszego dnia jest dojazd do miejscowości Zwierzyniec, gdzie wstępnie mamy zabukowane spanko.
Po wyjeździe z Kraśnika temperatura zaczyna wzrastać w galopującym tempie, a nasza dróżka robi się coraz bardziej
trudniejsza ze względu na liczne strome podjazdy. Fakt faktem później mamy rekompensatę w postaci super szybkich
zjazdów, a pod obciążeniem jakie mamy z powodu sakw to zjazdy są na hamulcach. Na jednym ze zjazdów moje klocki musiały osiągnąć
niezłą temperaturę, bo powrocie do Ebowa w serwisie chłopcy zachodzili w głowę co ja robiłem, że żarowytrzymała farba
poszła z dymem. No cóż, jak wyprawa to wyprawa :-)
Jadąc wytyczonym szlakiem mijamy roztoczańskie wioseczki i miasteczka. Krajobraz malowniczy, ukazując piękne lubelskie
wzniesienia obsiane zbożem i rzepakiem. Złoty kolor zbóż w blasku słońca daje niesamowite wrażenia wizualne. Mariusz co
chwilę piszczał z zachwytu " Ludzie jak tu jest pięknie" :-). Fakt, jest tu pięknie.
Jadąc dalej osobiście nie mogłem się doczekać dojazdu do Szczebrzeszyna. Bo w Szczebrzeszynie świerszcz brzmi w
trzcinie :-).
Wczesnym popołudniem dobijamy do Szczebrzeszyna i w towarzystwie dość okazałego świerszcza strzelamy foty :-). Jeszcze
chwila na uzupełnienie płynów i lecimy dalej.
Wieczorem dobijamy do naszej miejscówki w Zwierzyńcu. Witamy się z gospodarzami, wybieramy pokoje. Po dniu pełnym
wrażeń i całkiem przyzwoitych kaemach, czas na kąpiel i zmianę ciuchów. Szybka burza mózgów w temacie dzisiejsza kolacja i
jutrzejsze śniadanie. Po chwili udajemy się na zakupy do pobliskiego GS'u. Dziś na wieczór zaplanowaliśmy Perling, Winning i
Cydring :-P
Dobrze po północy udajemy się na zasłużony wypoczynek. Jutro w planach jest mały rozjazd w okolicach Zwierzyńca.
Kategoria do 200 km
- DST 115.00km
- Czas 04:58
- VAVG 23.15km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 32.0°C
- Kalorie 4487kcal
- Podjazdy 202m
- Sprzęt GIANT ESCAPE R2
- Aktywność Jazda na rowerze
Rajd do Jantaru_spotkanie z Tczewem
Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 3
Spotkanko z ekipą z Tczewa na plaży w Jantarze © arturbike
FOTKI Z WYJAZDU
Wiedząc, że ekipa z Tczewa wybiera się na plażę do Jantaru, postanowiłem nawiedzić to miejsce. I
tak trasą standardową ruszyłem na mierzeję. Pod Stegną dogoniłem elbląskie rowerzystki, które to jechały na plażę do Stegny.
Przez przypadek wpadłem w wir rajdu "Bursztynowa Runda Mierzei Wiślanej", gdzie pociągnąłem za sobą sympatyczna parę, ale gdzieś ich zgubiłem później :-P. No nie było czasu na zbieranie "rannych"
Wpadam na plażę, no i są obywatele. Już gotowi do kąpieli wodnej i słonecznej. Pogaduchy, popasik, uzupełnienie płynów i po kilku godzinkach ruszamy na szlak przegonieni trochę przez nadchodzące załamanie pogody.
Nie trzeba było mnie specjalnie namawiać aby pojechać z ekipą w stronę Ostaszewa, ale i tu zaczęła się przygoda z deszczem. Ja byłem pewny, że uciekamy przed nim, ale okazało się bardzo szybko że deszcz nas dopadł. Do Ostaszewa trzy przymusowe pauzy aby uchronić grzbiet przed deszczem. W Ostaszewie podjąłem decyzję o angielskim opuszczeniu bikerów z Tczewa. Jest już trochę późno, a do Ebowa jeszcze kawałek. W ND wpadam do Macka. Mały popasik i zmiana ciuchów na suche. Patrzę w niebo, no fajnie nie jest, ale szanse na kolejny opad oceniam za nikłe. W Marzęcinie ledwo zdążyłem pod wiatę przystankową :-P, tak zaczęło lać, że szok normalnie.
I tak po między deszczem i schowanym nieśmiało słoneczkiem ciągnę do Ebowa.
Po 20' jestem w domu.
I tak sympatycznie i bardzo ciekawie mija mój dzień :-)
Kategoria do 200 km
- DST 110.00km
- Teren 10.00km
- Czas 04:40
- VAVG 23.57km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 3990kcal
- Podjazdy 450m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Latarkowa Mierzeja
Czwartek, 22 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 0
Przed południem służbowy obowiązek, później sympatyczne spotkanko i dzida na miejsce zbiórki "lekkiego wyjazdu na mierzeję".
Organizatorem i inicjatorem jest Mariusz. Będąc jedną minutę po ustalonej godzinie na miejscu zbiórki nie zastałem nikogo, wiec ruszyłem na szlak jako grupa pościgowa. Po przejechaniu kilku kilometrów nie widząc czoła wycieczki, zadzwoniłem do Mariusz z pytaniem gdzie są. Odpowiedź była imponująca. Jeszcze nie wyjechaliśmy z Ebowa !?.
Pięknie.
Po kilku minutach dobiło dwóch bikrów, Sierra i Sławek 69. I tak w trójkę lekuchno ruszyliśmy na szlak. W Stegnie dobija jeszcze Lesiutek i Władek. I od tego momentu już w piątkę poruszamy się skrajem wydm, ulubionym "singielkiem" Mariusza w kierunku Kątów Rybackich.
Później lecimy na Kobylą Kępę, most czołgistów i do Ebowa.
Podsumowanie w SP i do domu.
Kategoria do 200 km, do pracy i z pracy, To tu, to tam .......
- DST 127.00km
- Teren 20.00km
- Czas 07:27
- VAVG 17.05km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Kalorie 5130kcal
- Podjazdy 726m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
"20" Rajd do Markowa z Pati + przyjaciele
Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 3
........ niedzielne przedpołudnie, mkniemy z Pati na miejsce zbiórki do wspólnego wyjazdu rowerowego z Państwem Gajewscy :-).
Marta i Sebastian vel. ZALDO już czekają na nas.
Po przywitaniu obieramy kierunek jazdy i w drogę. Celem naszego rajdu jest wieś Markowy i eksploracja terenów leśnych w poszukiwaniu kamiennego kręgu. Jadąc w kierunku Markowy, zajeżdżamy to tu, to tam. Odwiedzamy ruiny pałacu w Słobitach, które już są nie dostępne do bliskiego ich oglądania. Teren został oznaczony jako prywatny i ogrodzony siatką. Mam nadzieję, że za jakiś nieodległy czas będziemy mogli oglądać zupełnie inne obrazki w tym miejscu.
Jadąc dalej wyznaczonym szlakiem zajeżdżamy do hodowli bizonów, a jadąc dalej odwiedzamy zabytkowy młyn w Klekotach gdzie obecnie znajduje się hotel.
Po lekkiej i przyjemnej jeździe docieramy do naszej wsi. Tu również umówiłem się z kolegą który ma służyć nam jako lokalny przewodnik po wertepach. Krótka wymiana informacji przez telefon gdzie i kiedy, a po chwili spotykamy się na rogatkach i ruszamy polem poszukując dobrego wejścia do lasu. Buszując po chaszczach w poszukiwaniu miejsca dla którego tu przyjechaliśmy, spotykamy ekipę sześciu bikerów z Pasłęka, którzy to mają dokładnie taki sam plan. Pasłęcka ekipa zaczęła eksplorację od wschodniej strony, a my od zachodniej. Po kilku próbach przedarcia się przez krzaki, nowe nasadzenia i już metrowe choineczki, podejmuję decyzję o zakończeniu poszukiwań naszego miejsca od strony pól. Jest już dość późno i czas szykować się w drogę powrotną. Wiem, że jest dróżka od strony stawów hodowlanych, ale tą dróżkę przebyło wiele osób.
Kolega, który pomagał nam w eksploracji, zobowiązał się do odszukania tajemniczego przejścia. Myślę, że już niedługo będziemy mogli wrócić w to miejsce i dokończyć nasz rajd na kamienny krąg.
Lekko zawstydzony nasz przewodnik po chaszczach :-) © arturbike
Przedzierający się Seba przez piękne choineczki © arturbike
Marta wyłaniająca się z choineczek :-) © arturbike
No i ja, kierownik zamieszania :-P © arturbike
Żegnamy mojego kolegę i ruszamy w drogę powrotną do Elbląga.
Nasza dróżka to szlaki Gminy Godkowo. I tak na przemian raz niebieskim to żółtym. Największą ilość kilometrów zrobiliśmy szlakiem czarnym, który to przejechaliśmy w całość. Od kropki do kropki :-).
Mapa szlaków rowerowych Gminy Godkowo © arturbike
Początek szlaku czarnego, naszego głównego szlaku © arturbike
Podążając szlakiem w kierunku domu, spotykamy Znakarzy Szlaków z LGD. Chwila pogawędki, wspomnienia ze stycznia 2013 kiedy to tą dróżkę przemierzaliśmy z mapą przed nosem. Dziś jest zupełnie inaczej. Dzięki znakarzom szlaków można spokojnie i bezpiecznie poruszać się terenach leśnych Gminy Godkowo, a dziś wygląda to tak.......
Kolejna mapa zlaków rowerowych © arturbike
Znaki szlaków ustawione przy leśnych dróżkach © arturbike
Po wyjeździe ze szlaków leśnych w Kwitajnach zamykamy szlak czarny i wbijając się w szlak żółty kierujemy się w stronę Pasłęka, gdzie w pizzerni robimy mały postój i popasik.
Powrót do Ebowa o zachodzie słońca i już na latareczkach.
Dzięki wszystkim uczestnikom rajdu za wspólnie spędzony czas.
Do zobaczenia na szlaku.
:-)
(y)
Zachodzące słońce nad Elblągiem .... :-) © arturbike
Kategoria do 200 km
- DST 120.00km
- Czas 05:50
- VAVG 20.57km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 4949kcal
- Podjazdy 515m
- Sprzęt GIANT ESCAPE R2
- Aktywność Jazda na rowerze
"17" Rodowo_miasteczko artystów
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 2
Rowerowa ekipa w Rodowie © arturbike
A tak przywitała nas żyrafa ... :-) © arturbike
NASZA TRASA NA TRASEO
FOTKI Z WYJAZDU
Dzisiejsza rowerowa niedziela była zaplanowana już jakiś czas temu. Michał Quintus wynalazł
artystyczną wioskę w niedalekiej odległości od Ebowa.
Rodowo, taką nosi nazwę to magiczne miejsce.
I tak na starcie wycieczki stanęło dziesięciu bikerów. Pogoda była taka sobie, powinienem napisać rowerowa :-).
Lekko opóźnieni ruszyliśmy na szlak. Zaczęło kropić już na samym starcie, a za chwilę słoneczko wygląda za chmur i tak na przemian przez 80 km
.
Fajnym, iście wycieczkowym tempem przemierza
my nasze kilometry, obserwując jak bardzo zmienił się krajobraz przez ostatni tydzień.
W dobrych humorach docieramy do celu naszej wycieczki i z nadzieją, że słoneczko które wyszło z za chmur, nie opuści nas już w tym dniu. Po obejrzeniu wszystkiego co było możliwe do zobaczen
ia, zbieram się w drogę powrotną. Kolejna która pauza to rogatki Dzierzgonia. Tu również fartem
udaje się nam schować w wacie przystankowej przed dość mocnym opadem deszczu.
Nie czekając aż deszcz przestanie padać wyjechaliśmy z Dzierzgonia i już jak najkrótszą trasą
kierowaliśmy się do Ebowa. Przed wjazdem do miasta szybkie ustalenia kto, którędy i dokąd zmierza. Okazało się bardzo szybko, że duża część grupy wycieczkowej udała się na mały popas do SP i tu tak na prawdę zakończyliśmy naszą wycieczkę :-P
Mały popas po udanej wycieczce w SP © arturbike
No to na zdrowie.... :-) © arturbike
Kategoria do 200 km
- DST 133.00km
- Teren 50.00km
- Czas 07:21
- VAVG 18.10km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 5356kcal
- Podjazdy 765m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
"16" Kamienie Wilhelma_ w dniu imienin
Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 3
No to i ja zdobyłem Kamyczek Wilhelma :-) © arturbike
MAPA NA TRASEO
FOTKI Z WYJAZDU
Niedzielne miejsce zbiórki jakie zaplanowałem na moście nad Rzeką Elbląg zaowocowało sporymi kłopotami z dotarciem do punkt "Z"
Po zjechaniu się większej części bikerów ruszyliśmy na szlak i po drodze zabraliśmy kolejne osoby. O 7:45'am na szlak z Ebowa wyruszyła grupa 12 bikerów. Jadąc myślałem sobie, co może dziś się przytrafić na szlaku, myślałem o sprawach organizacyjnych. Ale po szybkiej analizie wniosek jest prosty. To będzie piękny dzień i super wycieczka. Około godziny 9:15'am jesteśmy w Dzierzgoniu w umówionym miejscu z ekipą z Tczewa. O 10'am zajeżdżają trzy auta, a na dachach 9 rowerów. Super, jesteśmy już w komplecie. Po wspólnej focie ruszamy na szlak Kamyczków Wilhelma II. Zaczęliśmy poszukiwania kamyczków od tych które znaleźć najtrudniej, co zaowocowało jazdą po polu, wśród zielonych nasadzeń.
Zielone nasadzenia na naszym szlaku rowerowym po Kamieniach Wilhelma II © arturbike
Po kręceniu po polach i szukaniu kamyczków w okolicach godzin południowych zaczynam trafiać
we właściwe miejsca już bez problemu. I tak kosimy kamień po kamieniu. Po dotarciu do piątego naszego kamienia, zastajemy go obróconego napisem do dołu. Ekipa za długo nie myśląc postanawia kamień obrócić ponownie, aby był czytelny. I tak po krótkiej walce przy pomocy dźwignij zrobionej na prędce kamień odsłania swój napis z XIX wieku, Satysfakcja wielka, a mina tubylców bezcenna :-). Po walce z kamieniem ruszyliśmy na dalszy szlak.
Jeden z namiarów GPS zaprowadził nas do miejscowego GS'u, co oczywiście nam bardzo pasowało.
Zakupki i ustalenia co dalej.
Na jednym z rozjazdów, ekipy się podzieliły. Jedna pojechała na parking w poszukiwaniu miejsca na "ugień", a druga dalej na poszukiwanie pozostałych kamieni. Po objechaniu kamyczków dojeżdżam do miejsca gdzie powinna być druga grupa, zauważam, że nie ma większości moich towarzyszy. Dostałem informację że się zawinęli bo nie wiedzieli co i jak. Trochę nas to zdziwiło, ale widocznie wdarł się chaos logistyczny. No cóż, trochę szkoda bo ekipa się strasznie okroiła.
Razem z Nefre, jako organizatorzy strzelamy sobie focie na jednym z kamieni.
Wspólna focia organizatorów rajdu po kamieniach © arturbike
Po małym popasie i chwili odpoczynku wracamy do Dzierzgonia, gdzie żegnamy ekipę Asi, a sami ruszamy w drogę powrotną.
Dzięki za wspólnie spędzony dzień na rowerkach i wspólnie przejechane kilometry.
- DST 200.00km
- Teren 15.00km
- Czas 09:07
- VAVG 21.94km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 8281kcal
- Podjazdy 340m
- Sprzęt TALON 0_29er
- Aktywność Jazda na rowerze
"15" Rajd po Żuławach Gdańskich, Malborskich i Elbląskich_edycja I
Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 5
Dzisiejszy dystas mojego rajdu po ŻGME © arturbike
FOTKI Z WYJAZDU
........03:00 pobudka i nie bardzo wiem gdzie jestem i co mam zrobić. Odruchowo idę do kuchni i parzę kawę. Po kilku minutach dochodzę do siebie i działam według planu. O 03:45 wyruszam na szlak, robię małą rundę w miejscu pierwszego spotkania, ale nie ma nikogo, więc jadę na drugie ustalone miejsce spotkania. Zajeżdżam pod Piekarczyka i widzę już sześciu bikerów, ja jestem siódmy, a za chwilę wpada Zadlo.
I tak w ośmioosobowym składzie na latareczkach ruszyliśmy na podbój czerwonego szlaku, Szlaku Motławy. Po drodze małe pogaduchy na rozgrzewkę, na licznikach pokazuje się temperatura na poziome 0/+1'C. Jadąc dość dobrym tempem do NDG wpadamy parę minut po 5'am. Chwila odpoczynku, ciepła herbatka pomarańczowo-cynamonowa i ruszamy dalej. Wyjeżdżając z NDG, mamy już słoneczko w zasięgu wzorku i pomału odczuwalna temperatura wzrasta do akceptowalnego poziomu, czyli do mojego komfortu podróżowania na rowerze :-).
Jadąc dalej w kierunku Gdańska drogami gminnymi i powiatowymi na wysokości Ostaszewa pierwsza pauza techniczna. Kolega Gwizdek łapie kapcia na przedniej osi. Wspólnymi siłami szybki serwis wulkanizacyjny i ruszamy dalej. Na moście nad Wisłą w Kiezmarku robimy króciutki postój i lecimy dalej do Gdańska. Kontrolując czas jaki nam pozostał na dojazd do GDK, widzę, że czas strasznie nam się skurczył. Łatanie dętki jednak było dłuższe niż chwila. Po przejechaniu Wisły, ponownie kierujemy się na drogi gminne i powiatowe, narzucam solidne tempo, aby zdążyć na spotkanie drugiej grupy elbląskich bikerów, którzy to postanowili dojechać do Gdańska na moją wycieczkę po szlaku via PKP PR.
Około 08:40 jesteśmy w komplecie pd KFC GDK.
Do naszej nocno-porannej ekipy dołączyła sześcioosobowa ekipa wspomagająca się koleją i tak na szlak ruszyliśmy już fajną grupą, a było nas czternaście osób.
Plan był niby prosty, no szlak Motławy jest dość dobrze oznakowany, ale ja wymyślił mały bonus, którym miało być zrobienie rundy po Bastionach i na jednym z mostków mieliśmy się wbić we właściwy już szlak. No oczywiście nie byłbym sobą jak bym nie pomylił dróżki :-), i tak się stało. Jednak jazda zimą kiedy to jest szaro, biało, dziwnie to nie to samo co jazda przy pięknej wiosennej aurze.
Skutkiem pomyłki było to, że zakręciliśmy się trochę po Rudniku i Olszynce, a ostatecznie wróciliśmy na Okopową na punkt początkowy szlaku, oznaczony czerwoną kropką. Jadąc dalej już po szlaku, doznałem olśnienia, no ale to już po ptokach.
Dalsza dróżka super, pogoda przednia, towarzystwo zadowolone. Ja też spuściłem trochę ciśnienia z siebie. I tak tempem iście królewskim jadąc po szlaku, docieram to tu to tam. Między innymi zaliczamy Skansen Maszyn Rolniczych w Mokrym Dworze, w Lędowie była próba odwiedzenia prywatnej kolekcji zabytkowych aut, ale ponownie nie udało się tam zawitać. Jadąc dalej kolejna pauza techniczna i ponownie Gwizdek na kapciu. Tym razem tylne kółko. Jazdę po szlaku zakończyliśmy w Tczewie na Bulwarze Wiślanym. Już nie jechałem do Rokitek gdzie Motława bierze swój początek. Jest już trochę późno, także z Tczewa ruszamy do NS.
Ok godziny 15' dojeżdżamy do Nowego Stawu gdzie zaplanowałem dłuższą przerwę na regenerację sił i mały popas. W naszej kultowej restauracji trwały przygotowania do imprezy zamkniętej, więc na ciepło nie dało się posilić, to udaliśmy się do naszej zaprzyjaźnionej cukierni "Jędruś", Tu dokonaliśmy dzieła. Tu również podzieliliśmy się na dwie grupy. Połowa po krótkim odpoczynku ruszyła do Ebowa, a ja i reszta bikerów po dłuższym popasie ruszyliśmy z opóźnieniem. Na wysokości Jazowej urodził sie plan aby jeszcze pojechać na rundę wzdłuż Nogatu przez Kępę Rybacką i Nowakowo. Był to dobry pomysł, bo dokręciliśmy tak przypadkiem do 200 km.
I tak około godziny 18' dojechałem do domu z okrągłą cyfrą na liczniku.
Pierwszą edycję Rajdu po Żuławach Gdańskich, Malborskich, Elbląskich_Szlakiem Motławy uważam za udaną. Za rok będzie druga edycja tego rajdu. Już dziś zapraszam tych co byli, a także wszystkich chętnych bikerów.
Do zobaczenia na szlaku :-)
Kategoria do 200 km