Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturbike z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 49104.54 kilometrów w tym 2836.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 484789 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturbike.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 186.00km
  • Czas 10:48
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 7761kcal
  • Podjazdy 1174m
  • Sprzęt TALON 0_29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlak Latarni Morskich_950 km_dzień pierwszy

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 2

Szlak Latarni Morskich, zasłyszane, podpatrzone, poczytane wieści i wiadomość, a także kontakt i spotkania z ludźmi którzy dokonali tego czynu.


Plan na przejechanie rowerem Szlaku Latarni Morskich urodził się w mojej głowie w 2011 roku i był to plan odwrotny do większości wykonanych wypraw tym szlakiem, czyli jazda pod "prąd". Dużo się nasłuchałem, byłem również przekonywany, że jazda od Krynicy Morskiej to błąd straszny i ogromne wyczerpanie organizmu. No cóż albo jadę pod "prąd", albo wcale :-).

W roku 2012 po zapoznaniu się z dostępnymi materiałami i rozmową z bikerami którzy już byli posiadaczami Odznaki Bliza, wyznaczyłem sobie datę na realizację mojego planu. To miała być moja indywidualna wyprawa. Poszukiwanie odpowiedniego sprzętu turystycznego, szykowanie roweru i treningowa jazda na wytrzymałość, to były moje rowerowe priorytety.

No ale jako to w życiu bywa, figiel życiowy dopadł i mnie. Mając wszystko gotowe, okazało się, że są tematy ważniejsze i moja wyprawa została przesunięta na rok następny.

W 2013, sytuacja z wyjazdem powtórzyła się, a wyprawa została przesunięta o kolejny rok.

Rok 2014 nie zapowiada jakiś turbulencji i wyprawa latarniana została zaplanowana na początek lipca. Wszystko idzie dobrze. Są treningi na wytrzymałość i jazda coraz to dłuższych dystansów w ciągu doby, tyłek praktycznie już nie potrzebuje bielizny z dodatkami :-P.

W połowie czerwca dostaję dość nietypową informację, która to rozwala mój plan na wyprawę. Kurcze, trzeci rok z rzędu.

Sfrustrowany i w stanie wielkiej niemocy, pojechałem na wycieczkę rowerową w okolice Elbląga z rowerowymi przyjaciółmi, którą zakończyliśmy w Bażantarni.

To tu i tego dnia został poruszony temat mojej wyprawy, wyprawy która została skreślona z realizacji na rok 2014, a zainteresowanie nią przez innych bikerów spowodowało błysk w moi oku. Odnalazłem światełko w tunelu, złapałem równowagę w sposobie myślenia i planowania.

Dzięki wielkie dla Marty i Seby, za zainteresowanie się moją wyprawą i chęcią przejechania razem ze mną tego szlaku.

Również dzięki wielkie dla Mirosławy z Grudziądza za przyjęcie mojego zaproszenia do wspólnego wyjazdu i Mariuszowi, że się zdecydował.

Dzięki ekipo za wspólne kaemy :-)


Dzień pierwszy_Elbląg-Hel



FOTKI Z WYJAZDU



Ekipa gotowa do akcji latarenki
Ekipa gotowa do akcji latarenki © arturbike

Na start mojej wyprawy stanęło czterech bikerów gdzie docelowo stworzyliśmy pięcioosobową grupę. Nie zabrakło osób towarzyszących naszej wyprawie, lecz nasze dróżki bardzo szybko się rozjechały.

No ale.

Lekko opóźniony wyjazd powodowany był awarią w jednym ze sprzętów na dzień dobry. Nic strasznego, ale czas trza było poświęcić na usunięci awarii.

Lekko, łatwo i przyjemnie dobijamy do Krynicy Morskiej, do pierwszego celu naszej wyprawy tego dnia. Tu zakupujemy paszport który służy do potwierdzenia odwiedzin latarni. Wdrapujemy się na górę, parę fotek i spadamy na szlak dalej. Tego dnia czas mamy bardzo ograniczony przez transport do Helu, gdzie zaplanowałem przepłynięcie promem przez Zatokę Gdańską, a do odwiedzenia jest kilka latarni które są obowiązkowe, a moją ambicją na tą wyprawę jest odwiedzenie wszystkich istniejących latarni wzdłuż wybrzeża polskiego.

I tak po przepłynięciu Przekopu Wisły z Mikoszewa do Świbna, lecimy dalej przez Sobieszewo, Wiślinkę i wpadamy do Gdańska. Jest dość późno jeżeli mówimy o tym gdzie jesteśmy i co mamy jeszcze do zrobienia. Rodzą się różne pomysły i rozwiązania. Decyzja zostaje podjęta. W pierwszej kolejności posiłek, a później realizacja planów. I tak będąc na Dolnym Mieście w Gdańsku lądujemy w zaprzyjaźnionym lokalu Portland.

Posileni udajemy się na szlak. W pierwszej kolejności zakupujemy bilety na prom do Helu, następnie zaliczamy latarnię w Nowym Porcie obowiązkową i drugą obok dla mojej satysfakcji. Po analizie czasowo-odległościowej, decyduję się na odwiedzenie zabytkowej latarni w Sopocie i szybki powrót do Gdańska. Ku mojej uciesze okazuje się, że jednak jedziemy wszyscy. Całą piątką zaliczamy Sopot i pięć minut przed odpłynięciem promu meldujemy swoje przybycie na pokładzie. Ho! ho! ho!, ale czad był z wjazdem do Gdańska i na Długie Pobrzeże. Po półtora godzinnej przeprawie przez zatokę dobijamy do portu w Helu. Jest już za późno aby zaliczyć latarnię w Helu, więc udajemy się na miejsce gdzie mamy spanko. Kąpiel, zmiana ciuchów i kolacja. Dość późny powrót i wczesne śniadanko to nie był dobry pomysł. Ale i tak musimy czekać do 9'am, aby latarnik otworzył to zjawiskowe miejsce. Pieczątka w paszporcie i dość szybciutko wdrapujemy się na górę. Widok warty porannego cierpienia. No ale to dzień następny........ :-) 

 

Hel, pierwsza latarnia z kompletu
Krynica Morska, pierwsza latarnia z kompletu © arturbike
Paszport do odznaki Bliza
Paszport do odznaki Bliza © arturbike


Kategoria do 200 km



Komentarze
Gość | 15:31 sobota, 30 sierpnia 2014 | linkuj W końcu poprawiłeś ten nieszczęsny Hel w opisie :-)
sierra
| 21:42 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj To było prawdziwe wyzwanie: zdążyć na ostatni prom na Hel, albo ciąć tam "na kołach" :)
Nam się udało :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!