Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturbike z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 49104.54 kilometrów w tym 2836.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 484789 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturbike.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 180.00km
  • Czas 11:20
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 7249kcal
  • Podjazdy 1394m
  • Sprzęt TALON 0_29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlak Latarni Morskich_dzień szósty

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 19.08.2014 | Komentarze 3

Dzień szósty_Świnoujście - Nowe Warpno (Peenemünde, Altwarp)




Noc minęła sympatycznie. W dobrych humorach przywitaliśmy nowy dzień. Poranna kawa i kolejne ustalenia na resztę dnia. Dziewczyny konsekwentnie jadą same w kierunku Nowego Warpna okrążając Zalew Szczeciński. My ruszamy na przeprawę promową aby dostać się na wyspę Wolin, gdzie do zaliczenia mamy ostatnią latarnię naszego szlaku. Po zatwierdzeniu pobytu i wdrapaniu się na latarnię pokonując 300 stopni, dokumentujemy ten fakt fotami. Widoczek z tarasu latarnianego jest niesamowity.

Świnoujście, kolejna latarnia. Ostatnia na moim szlakuŚwinoujście, kolejna latarnia. Ostatnia na moim szlaku © arturbikePiękna panorama z tarasu latarnianego
Panorama z tarasu latarnianego
Zdobyłem ostatnią latarnię na moim szlaku (y)
Zdobyłem ostatnią latarnię na moim szlaku (y) © arturbike


Aby kontynuować naszą wyprawę ponownie musimy udać się na prom i przeskoczyć przez Świnę do Świnoujścia. Tu również zaraz po zjeździe z promu dokonujemy konsumpcji. Śniadanko również zacne jak dnia poprzedniego.

Posileni ruszamy w drogę. Pierwszy nasz duży cel to Peenemünde. Jest tam muzeum i udostępniony do zwiedzania okręt podwodny pod rosyjską banderą.



W Świnoujściu zaliczamy dwie historyczne granice Polsko-Niemieckie, drogową i na promenadzie wzdłuż wybrzeża bałtyckiego

No i doczekałem się, Bez paszportu po europie, tu dobry poczatek :-)
No i doczekałem się, Bez paszportu po europie, tu dobry poczatek :-) © arturbike


Wjeżdżając na stronę niemiecką wszystko wydaje się być inne, ładniejsze, bardziej zadbane. Nadbrzeżne ogrody są piękne, a przyległe pensjony swoim wyglądem zapierają dech w piersiach. Jak ja bym chciał tu mieszkać :-P.

I tak dzielnie jadąc sobie szlakami i ścieżkami rowerowymi wzdłuż Bałtyku, pokonując dość trudne podjazdy, a za chwilę korzystam z takich samych super zjazdów. Trochę nie trzymamy się zaleceń które są umieszczone pod znakami z informacją o dużym nachyleniu, ale jakoś sobie nie mogę wyobrazić, żeby rower prowadzić z górki i to jeszcze załadowany sakwami !!. Widzimy, że lokersi nie do końca są zadowoleni z naszych poczynań, ale mówi ładnie przepraszam, przepraszam i lecimy dalej mijając nadmorskie miejscowości, gdzie życie tętni całą parą. Zaczęły się letnie wakacje w tym landzie, a i pogoda super :-).

Do Peenemünde dojeżdżamy około godziny 17'. Zdążyliśmy jeszcze w godzinach otwarcia muzeum. Uzbrojeni w aparaty wchodzimy na pokład. Jak to na okręcie podwodnym, ciasno, ciemno, pełno kurków kranów i pokręteł. instalacje przebiegają wszystkimi możliwymi zakamarkami.

Po zaliczeniu okrętu udajemy się na lokalnego browara w przy muzealnej restauracji. Niemiecki pils również smakuje inaczej. Tu wszystko jest inne, normalne :-(.

Peenemünde, wrak okrętu
Peenemünde, wrak okrętu © arturbike

Kolejny nasz duży cel na dzień dzisiejszy to Nowe Warpno. To tu mamy zabukowany nocleg.

Ruszając z Peenemende jest dość późno. Analizując czas i kilometry do przejechania, wychodzi mi że powinniśmy wylądować w łóżkach około godziny 23'. No to ruszamy.

Kierując sie zgodnie z mapą do wyznaczonego punktu poruszamy się drogami rowerowymi które poprowadzone są wzdłuż dróg powiatowych. Nikt nikomu nie przeszkadza, nikt się nie denerwuje, nie trąbi. Jakoś tak dziwnie, inaczej :-P.

Jadąc szosą kilometr za kilometrem, czas ucieka dość  niepokojąco szybko. Zmieniam trochę zasady gry i odpalam swój sprzęt, wyznaczając własną lokalizację i dostępne drogi rowerowe od punktu A do punkt B. Pięknie jest, ekran zaroił się od zielonych kresek. Jest w czym wybierać. Ustalam najkrótsza dróżkę do Ueckermünde. To tu musimy podjąć decyzje jak dalej będziemy jechać. Po dojechaniu do Ueckermünde, nie zsiadając z rowerów podjęliśmy decyzję o pojechaniu do Altwarp na przeprawę promową. Wszyscy byliśmy świadomi, że prom o tej porze nie pływa, ale był cień nadziei, ze może jednak. Trudy dnia dzisiejszego i już dobrze ponad stówa w girach robią swoje. Po dojeździe do Altwarp, zastajemy widok oczywisty. Prom śpi, miasteczko śpi. No to my na 15 minut na ławeczkę i też śpimy :-). A jest godzina około północy. Piętnasto minutowa drzemka trochę pomogła, piętnasto bo Seba  nie dał nam szans na więcej :-P.

Po drzemce, rozglądamy się jeszcze raz ale b/z.  W porcie odnajdujemy mapkę jak można dojechać lądem do Nowego Warpna. Wybieram wariant krótszy, który biegnie duktami leśnymi. Porównuję to z moją papierową wersją i chyba jednak nie da się tak pojechać nocą bez znajomości terenu. Ponownie odpalam swój sprzęt. GPS odnajduje nas bez problemu, włączam tryb rower i już mam siatkę zielonych kresek. Nie jest źle. Powinniśmy dać radę i po chwili lądujemy na leśnych duktach gdzie już częściowo jest poprowadzona i oznakowana droga rowerowa, szlak rowerowy. Ale także trafiamy na fragmenty w budowie. Dla nas są one przejezdne lecz lokersi mówili, że tam nie ma jeszcze drogi, a tą wiedzę otrzymaliśmy dnia następnego od naszych dziewczyn. Jadąc dalej patrzę na ekran mojego soniacza,  gdzie niebieska kropka to ja i czy pokrywa się z zieloną kreską czyli dróżką rowerową. W głębokim lesie gps zaczyna wariować i popełniam parę błędów. Jest już ciemno, zmęczenie po całym dniu jazdy daje się we znaki. Logiczne myślenie przestaje działać i włączył się tryb myśliwego :-).

Po odnalezieniu właściwego szlaku dobijamy do kolejnej historycznej granicy Polsko-Niemieckiej. W lesie, nad rzeczką, po obu stronach niewielkiego mostku stoją słupy graniczne. Widok piękny, a jest godzina 02:00.

Słupek graniczny Altwarp-Nowe Warpno
Słupek graniczny Altwarp-Nowe Warpno © arturbike

Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów po leśnych dróżkach wbijamy się w fantastyczną drogę asfaltową. Chyba jednak mi tego brakowało, moje nadgarstki odczuły nocno-leśną eksplorację. I tym samym wjechaliśmy do Nowego Warpna. Jest godzina 02:20.

Parę minut przed 03:00 lądujemy w pensjonacie i aśku, aśku. Za chwilę trzeba wstać :-).


 


Kategoria do 200 km



Komentarze
sierra
| 21:30 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj To że dotarliśmy do celu, to też zasługa "Turka" w Wolgast ;)
Tak "ognistego" papu już dawno nie jadłem... piwo u "Bułgara" też jakieś inne... niby pils, a prawie zwalił z nóg ;)
Dzięki Artur za latarniowy bonus :)
Zadlo
| 14:10 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj 15 minut to wystarczająca drzemka i dałem wam 20 minut ;)
giovanni
| 13:57 wtorek, 19 sierpnia 2014 | linkuj "Tu wszystko jest inne, normalne :-(."
Niestety święte słowa!
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!