Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturbike z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 49104.54 kilometrów w tym 2836.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturbike.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 110.00km
  • Czas 07:34
  • VAVG 14.54km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 4097kcal
  • Podjazdy 489m
  • Sprzęt TALON 0_29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

II Edycja rajdu "Sylwestrowa Gdynia"

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 4

Rozświetlone niebo nad Skwerem Kościuszki
Rozświetlone niebo nad Skwerem Kościuszki © arturbike


FOTKI Z WYJAZDU


TRASA

......... rozesławszy wici o II edycji rajdu, sam również zacząłem się przygotowywać do spędzenia nocy na rowerku. Przegląd sprzętu, przede wszystkim oświetlenie i elementy odblaskowe moje i mojego "traktorka". Wszystko jest jak należy.

Przed wyjazdem na mój szlak sylwestrowy, zrobiłem małe giro po Ebowie. Smutek, żal w sercu, że nasze miasto tak się wyludniło, opustoszało i jakoś nie specjalnie przygotowane do powitania nowego roku. No ale w politykę się nie wdaję, nie moja to domena, a chęci żadne :-)

Przed 19' docieram do umówionego miejsca na DK i zastaję niezawodnego kompana rowerowego na każdą porę i każdy wypadzik.

A jest nim sam Mario vel. SIERRA.

Wspólna fota pod choineczką na dworcu i pakujemy się do pociągu. Taki tym razem hybrydowy rajd. Przed godziną 21' lądujemy w Gdańsku, skąd już na kółkach ruszyliśmy do Gdyni. W Gdańsku trochę zmieniłem nasz szlak, aby zatoczyć choć lekkie kółko i dla tego na Skwer Kościuszki ruszyliśmy DDR'kami 3-miasta ale wzdłuż głównej alei Gdańska, Sopotu i Gdyni. Przed 23' docieramy na spokojnie w okolice sceny głównej zabawy sylwestrowej w Gdyni, okrzyczanej największym sylwestrem pod chmurą. No może i tak, ale ja uważam, że sylwester 2013 w tym samy miejscu był bardziej na bogato.

Objeżdżając scenę to z jednej , to z drugiej strony udaję się przez ramię innych sylwestrowiczy zrobić fotkę. Plaga kieszonkowców powodowała, że szybko zmyliśmy się z pod sceny i ruszyliśmy kawałek dalej na Skwer Kościuszki, gdzie już zajęliśmy sobie miejscówkę do oglądania pokazu fajerwerków.

Punktualnie o 00:00 zaczęły się strzały w chmurę za sponsorowane przez miasto, a trwały może 3-5 min. Oj frustracja była moja duża. Fajerwerki osób prywatnych ponad godzinę przed "O" i do samego rana w całym 3-city były może mniej imponujące wizualnie i hukowo, ale były równie fantastycznie kolorowe i CAŁĄ NOC !!!!!!! :-)

Po pokazie i złożeniu sobie życzeń na nowy rok, spakowaliśmy co trzeba było i ruszamy po bulwarze w kierunku Gdańska. Plan mamy taki aby zrobić również II edycje trójmiejskich choinek, co oczywiście zaliczyliśmy jadąc droga powrotną dalej po DDR'ce wzdłuż Zatoki Gdańskiej, docierając pod latarnie w Nowym Porcie.

W Gdańsku na Głównym Mieście dopełniamy nocne fotki i podejmujemy decyzję, że jedziemy na kółkach do Ebowa. Przenikliwa wilgoć co prawda w plusowych temperaturach, ale jednak, powoduje odczucie nieprzyjemnego chłodu. Jest już dobrze nad ranem i odczucie chłodu daje się coraz bardziej we znaki. Decydujemy się na jazdę w kierunku Tczewa, skąd ewentualnie mamy możliwość przejazdu pociągiem do Ebowa, na wypadek braku sił czy chęci do dalszej jazdy po całonocnym szwendaniu się po 3-city. Jadąc w kierunku Tczewa jesteśmy mile zaskoczeni porannym, nieśmiałym wschodem słońca. Kontroluję temperaturę na swoim liczniku bo różnie to bywa. Jest ok, temperatura na poziomie 2-3 w plusie, dróżka czarna i "tępa". No to jedziemy dalej. Za Suchym Dębem, nie wiedząc co się stało zaliczyłem całkiem przyzwoite przyziemienie, a Mario nie mając szans na wyhamowanie zaparkował na mnie :-(.

No sympatycznie to nie wyglądało, ale jak na taką glebę to i tak straty są nie wielkie. Myślę, że trzy stówki trza będzie wydać na mojego stomatologa :-).

Po pozbieraniu się decyzja już jest bardzo konkretna. Tczew i "ni kilometra więcej" !!!!! Coś tam znajdziemy może do zjedzenia na ciepło i koniec na dziś.

Sprawdzam na endo czy ktoś z  naszych znajomych ruszył się po sylwestrowej nocy z domu na rowerek, a doczytałem to tu, to tam, że są szanse na taką ewentualność. No i bingo. Patrzę, że Kaśka rozpoczęła jazdę, ale neta włączonego nie ma i nie wiem gdzie pojechała. Dzwonię, disco polo ze słuchawki wali aż miło posłuchać :-P

Po krótkiej rozmowie zapytałem czy może nie chciała by trochę nagiąć swoje plany na kaemy i czy by nie wyjechała nam na przeciw, bo chętnie w Tczewie chcemy skorzystać z dobrodziejstwa kulinarnego, a nam szukać to jakoś nie bardzo, bo i gdzie.

Okazało się, że Kaśka jest całkiem blisko i po kilkudziesięciu minutach już jedziemy we trójkę. Życzenia noworoczne, pogaduchy umilają nam poranną jazdę i pozwalają zapomnieć przez chwilę, że coś boli.

Po wjeździe do Tczewa pierwsze kroki to DK, musimy sprawdzić jak wygląda połączenie z Ebowem, a później ewentualnie szukanie jakieś czynnej miejscówki. Na dworcu jesteśmy o 10:05, a pociąg do Ebowa jest 10:22. Idealnie. Rezygnujemy z szukania czegoś na ząb, i tak uszkodzony :-).

Żegnamy się z naszą koleżanką, dziękując za doholowanie do bazy, jeszcze raz życzenia noworoczne i spadamy na peron.

Przed godziną 12:00 jesteśmy w Ebowie. Tu również żegnam się z moim kompanem rowerowym i ruszamy do swoich domów.

Po mimo małej frustracji w Gdyni, całkiem niezłego i mało fantastycznego przyziemienia na szlaku, uważam rajd za udany. I tak warto było pojechać.

Dzięki Mario za wielogodzinne towarzystwo.

Kasiu, ogromne podziękowania dla Ciebie za odholowanie nas do Tczewa i mile przejechane wspólne kaemy (y)



Kategoria do 200 km



Komentarze
Nefre
| 23:38 piątek, 2 stycznia 2015 | linkuj Dobrze, że żyjecie. W dzisiejszych czasach stomatologia czyni cuda.....:))))
sierra
| 19:30 piątek, 2 stycznia 2015 | linkuj Artur jak zwykle było EXTRA :)
Miło zaskoczony kulturą Gdynian (rok temu z Agniechą asfaltami i nie tylko Gdyni, poruszaliśmy się jak po polu minowym-wszechobecne, rozbite opakowania szklane zmuszały do dodatkowej koncentracji).
Faktycznie, Masz rację, w tym roku było jakby biedniej w porównaniu do tego z przełomu 2013/2014 r.
Zgoda, znacznie lepszym pomysłem było zaniechanie podróży do Gdyni wyłącznie na kołach (rok temu do Gdańska cięliśmy na kołach a dopiero odcinek do Gdyni-via SKM)

Wprawdzie przed Nowym Portem uszło życie z przedniego koła ale o dziwo dopompowanie na maxa na tankszteli pozwoliło dotrzeć do portu (powietrze zeszło do zera dopiero dzień później).

Co do gleby, to nie było to zbyt przyjemne biorąc pod uwagę straty "w ludziach": do kontuzji lewego ramienia doszedł jeszcze prawy łokieć-w moim przypadku.

Ale te wszystkie "przeciwności" były Niczym, ponieważ zostały złagodzone, przez niespodziewaną wizytę Naszej Koleżanki z Tczewskiej Ekipy :)

Dzięki Artur i Kasiu za Towarzystwo Wspólne Kręconko :)

Może za rok uda się ponownie spędzić sylwestrowy czas (może inne większe miasto) i do tego w liczniejszej Ekipie :)
arturbike
| 15:03 piątek, 2 stycznia 2015 | linkuj Będzie git i za chwilę będę fit (y)
:-)
KasiaKasia
| 14:59 piątek, 2 stycznia 2015 | linkuj No ja również dziękuję za spotkanko i wspólne km było sympatycznie szkoda tylko że w taki sposób zacząłeś Nowy Rok kontuzyjnie pozdrawiam:)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!