Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi arturbike z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 49104.54 kilometrów w tym 2836.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy arturbike.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 154.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 09:53
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 5840kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt TALON 0_29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

"8" Malbork_inaczej _ z plusem "+"

Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 2



Dzisiejszy wyjazd do Malborka to absolutny spontan spowodowany wizytą gościa mojej córki w naszym domu. Kiedy to wczoraj  wieczorem dowiedziałem się, że Majkel chce szybko pokazać kilka fajnych punktów w Malborku swojej przyjaciółce, która to poraz pierwszy znalazła się na Warmii i Pomorzu, postanowiłem przygotować sprzęt, z planem porannego ruszenia do Malborkach na kołach. Dziewczyny pojechały PR Regio później.


FOTKI Z WYJAZDU

MOJA TRASA


I tak zaczął się mój dzień, poranna kawa, coś na ząb. Kawa w termos i już planuję w myślach szlak powrotny. Wiem, że mam nie zaliczoną dróżkę z Nowej Wsi Malborskiej do Klecia na wysokości Królewa. Słyszałem od znajomych, że wojsko trochę płot podciągnęło w kierunku pól uprawnych i że mogą być problemy.
Parę minut po siódmej ruszam na szlak. Jest bardzo fajna pogoda do rowerowania. Na Żuławach zaczyna nieśmiało pojawiać się słoneczko. Do Malborka standard bez kombinowania. Trochę asfalt i trochę teren. Wiedząc, że mam trzy godziny czasu zajeżdżam to tu,  to tam. Strzelam fotkę, później kolejne. Około 9.30 jestem na dworcu w Malborku i oczekuję przyjazdu pociągu. Około 10' już w trójkę ruszamy na pieszy podbój Malborka. Spacerek po najważniejszych punktach miasta zajmuje nam około 1,5 h bez specjalnego dokładnego oglądania bo i czasu dzieciaki nie miały za wiele.
Parę minut po 12' pakuję bachorki do bany, a sam ruszam na obmyślony szlak. W pięknej słonecznie aurze wyjeżdżam z Malborka przez Nową Wieś. Znajduję ulicę Kasztanową w którą to musiałem wjechać aby dotrzeć do miejsca mojej ekstremalnej jak się za chwilę okazało przeprawy. Do ogrodzenia i kawałek wzdłuż jest super polna dróżka, ale po przejechaniu kilkuset metrów na dróżce pojawia się piękny niebieski płot z drutem kolczastym i napisem na żółtej tabliczce, teren wojskowy. Postanawiam ruszyć wzdłuż płotu ornym polem. Daleko nie jest, dam radę tak sobie pomyślałem. Ale ujechałem jakieś trzydzieści metrów i stop. Błoto jest tak duże, że zablokowały mi się koła.



I tak właśnie zakończyła się moja przeprawa do Klecia po terenie.
Patykiem trochę oskubałem widelce i ruszyłem w kierunku Rakowca i na Piaskach przy jednym z hoteli dopadłem się do szprycy na myjni. Aby doprowadzić rowerek do użytku wydałem całe 6 PLN, a Pan z obsługi za głowę się złapał jak zobaczył jakie bagno zrobiłem na myjni. 
Nie dało się polem dojechać do Klecia to poleciałem dróżką standard. Kamyczki które umilają jazdę jakiś jeden kilometr pozwalają na wywalenie z siebie wszystkiego co może być ciężarem na dalszej drodze :-).
W Kleciu fota chaty

 i dalej przez Krzyżanowo  gdzie zajeżdżam do gotyckiego kościoła z trzema dzwonami. Jadąc dalej moim szlakiem wbijam się na czarny szlak. Jest to Szlak Mennonicki po Żuławach Elbląskich/Wiślanych.
W Fiszewie zajeżdżam na dobrze mi znany cmentarz mennonicki i kawałek dalej zaglądam do ruin kościoła. Oczywiście po drodze odwiedzam pomnik upamiętniający Powstanie Styczniowe.
Pogoda super. Słoneczko, wiatr w plecy, aż chce się żyć. I tak sobie żwawo  jadąc przed Oleśnem nagle spadł deszcz. Krótko ale całkiem porządnie.  Z jednej strony słońce, z drugiej podwójna tęcza, a ja środkiem sobie jadę. Widok niesamowity. 


Krótką pauzę na kawkę postanowiłem zrobić na niebieskim moście nad rzeką Tina( Tyna) we wsi Jezioro. Most jest zabytkowy i wykonany z nitowanej blachownicy. We wsi jest poewangelicki kościół, obecnie katolicki, a także zachował się w dobrym stanie dom modlitw mennonitów wraz z cmentarzem. Cmentarz zniszczony, a to co pozostało strasznie zaniedbane. Ale dziś tam nie zajeżdżam.
W Raczkach Elbląskich kończę jazdę szlakami które to pojawiły mi się po drodze i wjeżdżam do Ebowa.


W domu nie zdążyłem się dobrze rozebrać, a okazało się, że muszę podskoczyć jeszcze do Kadyn. Ten kurs to już na latareczkach. Wracając, praktycznie pod domem dokonała żywota tylna lampka. Tak na marginesie to trzecia lampka w tym roku.
I tak rowerowo minęła mi niedziela :-)


Kategoria do 200 km



Komentarze
sikorski33
| 16:39 środa, 19 lutego 2014 | linkuj Ja mam tylna lampkę za 4 złote i jeździ ze mną już 6 lat :)
daro
| 00:19 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj Artur - Nabiłeś tych kaemów w Niedzielę, nieźle, robi wrażenie, chyba się rozgrzałeś kondycyjnie:) Pozdrower:) Daro
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!